Wszystkim Rajdowiczom serdecznie
dziękujemy za udział
w XXXIX Rajdzie Uczelnianym AE w Krakowie,
dziękujemy za maszerowanie szlakami, śpiewanie,
zabawę i niepowtarzalny klimat,
do
zobaczenia za rok!
fotorelacje z tras Rajdu: |
|
|
|
Mankowa relacja z Rajdu:
Górskie
orgie
Jak co roku w przerwie majowej PTTK AE zorganizowało
rajd dla studentów AE. Każdy uczestnik przed rajdem mógł zapisać się na
jedną z 13 tras rozrysowanych na mapie w biurze PTTK. Uczestnicy wybierali
trasy zwykle pod kątem przewodnika, trudności trasy lub ekipy, z którą
chcieli przez kolejne dni przemierzać góry. Trzy dni integracji z naturą
w Beskidzie Sądeckim miało zakończyć się hucznym finałem w Krościenku.
Rajd rozpoczął się w piątek rano, kiedy to 13 grup łącznie 210 osób (15-20
osób każda) z "opiekunem" z PTTK na czele ruszyło do akcji startując
z różnych miejsc. Oto wspomnienia niektórych z uczestników.
Marsz skazańców
5:00 - pobudka telefoniczna.
5:45 - załadunek do PKS (wraz z współtowarzyszami niedoli)
8:00 - podali wodę i pozwolili się wysikać
9:00 - wyładunek i ciężar pokutny na plecy (od 8 do 18 kg)
9:10 - pierwszy świst bicza nadzorcy (mrukliwego drewnianego Jana, znanego
z tortur psychicznych i fizycznych nad skazańcami) dający sygnał do wymarszu.
Upał, kamienista czerwona od słońca droga w górską otchłań pokutnego zatracenia.
Pot płynie strumieniami, paski pokutnego ciężaru wrzynają się w skórę,
przebijają mięśnie i zatrzymują się na kościach barków, z czasem odcinają
dopływ krwi do rąk, które naturą rzeczy po zmartwieniu już wkrótce odpadną
(....) Brakuje tchu i potu żeby móc się pocić, idziemy wysuszeni noga
za nogą, skazany za skazanym. Słychać tylko agresywne ponaglenia, jęki
i świst bata Jana, który kompleksy (zapewne) wyładowuje na swych ofiarach.(...)
Już majaczę - widzę cztery niebieskie diabły, które na zaciskającym się
na szyi łańcuchu ciągną mnie pod górę....
Górska integracja
Noc - to cało nocna integracja, śpiewy, halucynogenna herbata z Brazylii,
brazylijskie trunki, tabaka, piwo, dzikie krzyki, gejowskie tańce Jaśka
z Olkiem na łożu "Piętki". Przedstawienie teatralne o Krawcu,
zostało przerwane przez dzięcioła w piżamie, żądnego poinformować nas,
że za 3 minuty zaczyna się cisza nocna. Impreza kontynuowana jest nad
rzeką. Tu można krzyczeć i integrować się do woli. Szum wody tłumi dzikość
uczestników.
Mistrzostwa Polski w biegach górskich
Piątkowa trasa Piwniczna- Rytro to jedynie rozgrzewka, rozruch mięśni
i wstępny przegląd rywali, lecz sobotnia trasa Rytro-Prehyba to już możliwość
rywalizacji i sprawdzenia swoich sił. Rozpoczęliśmy łagodnie - od spacerku
asfaltem, później drogą przez las. Pierwszy postój w celu uzupełnienia
braków wody wydawał się zbędny, ale przewodnik.... dobrze wiedział, co
robi. Ruszamy błotnista ścieżką, podejście nie należy do łagodnych i z
każdą minutą wydaje się bardziej strome. Przewodnik (zdobywca Kamczatki,)
narzuca ostre tempo. To mnie lekko wkurza, (czy on myśli, że jest Bogiem?)
Większość ludzi wymięka, mijam czerwone twarze bez tchu. Włączam drugi
bieg, wyprzedzam przewodnika i na ostrym podejściu przewodniczę ucieczce.
Jakaś Amazonka depcze mi po piętach, trochę mnie to stresuje. Chce się
oderwać, więc przyspieszam kroku. To nic nie zmienia, ona dalej kroczy
dwa metry za mną. Mam wrażenie, że jak zacznę biec ona też to zrobi. Co
za kobieta !!! -żyleta. Chowam szowinistyczną dumę do kieszeni i 40 metrów
przed górska premią (postój na grani) puszczam ja przodem. Postój. Rozkładamy
się na trawce, jestem cały mokry, podkoszulek można by wykręcać. Czuję
się bosko, przyjemne ciepło rozpromienia się w każdym mięśniu. Kiedy wychodzimy
z lasu idąc po grani zaczyna lać jak z cebra, mgła i wiatr. To jest jazda
czuje się jak w Wietnamie. Czekam na strzały zza zamglonych drzew. Przez
zarośla, i strugi deszczu przebijają się osnute mgłą zalesione stoki gór,
na których teren wtargnęliśmy. Do schroniska docieramy całkiem mokrzy.
Na polance płonie ognisko, ktoś smaży kurczaka. Nie cierpię wilgoci dlatego
na znak protestu palę sobie buty w ognisku. Noc to gry z piwkiem i burzliwe
projektowanie prezentacji grupy na finał. Następnego dnia wybrańcy zdobywają
"Radziejową" a wszyscy schodzą do Krościenka (trzech czubków
4,5 godzinne zejście, robi biegiem w 2 h,15 min). Popołudnie w Ośrodku
Trzech Koron to niezliczona liczba zabaw i imprez. Turniej piłki nożnej,
damsko-męska sztafeta reprezentacji 13 grup (4x300m). Ten najbardziej
emocjonujący punkt programu wygrała reprezentacja grupy numer 1 (Alesandro,
Vika, Magda i Jasiek), ku zaskoczeniu pewnej siebie ekipy z AZS AE. Potem
przeciąganie liny, ognisko z kiełbasą, prezentacje grup "na scenie"
(Grupa nr 1 protestując przeciw cenzurze pokazała piersi i gole tyłki).
Rokoteka i śpiewy przy gitarze trwające do piątej rano, były ostatnimi
punktami finału, który przekroczył oczekiwania wielu uczestników. To był
rajd...
Rajdowe
Manko
|