PTTK AE / relacje 1998 - 2003 / XXXIX Rajd PTTK AE Kraków

Wszystkim Rajdowiczom serdecznie dziękujemy za udział
w XXXIX Rajdzie Uczelnianym AE w Krakowie,
dziękujemy za maszerowanie szlakami, śpiewanie,
zabawę i niepowtarzalny klimat,

do zobaczenia za rok!

fotorelacje z tras Rajdu:

Mankowa relacja z Rajdu:

Górskie orgie
Jak co roku w przerwie majowej PTTK AE zorganizowało rajd dla studentów AE. Każdy uczestnik przed rajdem mógł zapisać się na jedną z 13 tras rozrysowanych na mapie w biurze PTTK. Uczestnicy wybierali trasy zwykle pod kątem przewodnika, trudności trasy lub ekipy, z którą chcieli przez kolejne dni przemierzać góry. Trzy dni integracji z naturą w Beskidzie Sądeckim miało zakończyć się hucznym finałem w Krościenku. Rajd rozpoczął się w piątek rano, kiedy to 13 grup łącznie 210 osób (15-20 osób każda) z "opiekunem" z PTTK na czele ruszyło do akcji startując z różnych miejsc. Oto wspomnienia niektórych z uczestników.

Marsz skazańców
5:00 - pobudka telefoniczna.
5:45 - załadunek do PKS (wraz z współtowarzyszami niedoli)
8:00 - podali wodę i pozwolili się wysikać
9:00 - wyładunek i ciężar pokutny na plecy (od 8 do 18 kg)
9:10 - pierwszy świst bicza nadzorcy (mrukliwego drewnianego Jana, znanego z tortur psychicznych i fizycznych nad skazańcami) dający sygnał do wymarszu.
Upał, kamienista czerwona od słońca droga w górską otchłań pokutnego zatracenia. Pot płynie strumieniami, paski pokutnego ciężaru wrzynają się w skórę, przebijają mięśnie i zatrzymują się na kościach barków, z czasem odcinają dopływ krwi do rąk, które naturą rzeczy po zmartwieniu już wkrótce odpadną (....) Brakuje tchu i potu żeby móc się pocić, idziemy wysuszeni noga za nogą, skazany za skazanym. Słychać tylko agresywne ponaglenia, jęki i świst bata Jana, który kompleksy (zapewne) wyładowuje na swych ofiarach.(...) Już majaczę - widzę cztery niebieskie diabły, które na zaciskającym się na szyi łańcuchu ciągną mnie pod górę....

Górska integracja
Noc - to cało nocna integracja, śpiewy, halucynogenna herbata z Brazylii, brazylijskie trunki, tabaka, piwo, dzikie krzyki, gejowskie tańce Jaśka z Olkiem na łożu "Piętki". Przedstawienie teatralne o Krawcu, zostało przerwane przez dzięcioła w piżamie, żądnego poinformować nas, że za 3 minuty zaczyna się cisza nocna. Impreza kontynuowana jest nad rzeką. Tu można krzyczeć i integrować się do woli. Szum wody tłumi dzikość uczestników.

Mistrzostwa Polski w biegach górskich
Piątkowa trasa Piwniczna- Rytro to jedynie rozgrzewka, rozruch mięśni i wstępny przegląd rywali, lecz sobotnia trasa Rytro-Prehyba to już możliwość rywalizacji i sprawdzenia swoich sił. Rozpoczęliśmy łagodnie - od spacerku asfaltem, później drogą przez las. Pierwszy postój w celu uzupełnienia braków wody wydawał się zbędny, ale przewodnik.... dobrze wiedział, co robi. Ruszamy błotnista ścieżką, podejście nie należy do łagodnych i z każdą minutą wydaje się bardziej strome. Przewodnik (zdobywca Kamczatki,) narzuca ostre tempo. To mnie lekko wkurza, (czy on myśli, że jest Bogiem?) Większość ludzi wymięka, mijam czerwone twarze bez tchu. Włączam drugi bieg, wyprzedzam przewodnika i na ostrym podejściu przewodniczę ucieczce. Jakaś Amazonka depcze mi po piętach, trochę mnie to stresuje. Chce się oderwać, więc przyspieszam kroku. To nic nie zmienia, ona dalej kroczy dwa metry za mną. Mam wrażenie, że jak zacznę biec ona też to zrobi. Co za kobieta !!! -żyleta. Chowam szowinistyczną dumę do kieszeni i 40 metrów przed górska premią (postój na grani) puszczam ja przodem. Postój. Rozkładamy się na trawce, jestem cały mokry, podkoszulek można by wykręcać. Czuję się bosko, przyjemne ciepło rozpromienia się w każdym mięśniu. Kiedy wychodzimy z lasu idąc po grani zaczyna lać jak z cebra, mgła i wiatr. To jest jazda czuje się jak w Wietnamie. Czekam na strzały zza zamglonych drzew. Przez zarośla, i strugi deszczu przebijają się osnute mgłą zalesione stoki gór, na których teren wtargnęliśmy. Do schroniska docieramy całkiem mokrzy. Na polance płonie ognisko, ktoś smaży kurczaka. Nie cierpię wilgoci dlatego na znak protestu palę sobie buty w ognisku. Noc to gry z piwkiem i burzliwe projektowanie prezentacji grupy na finał. Następnego dnia wybrańcy zdobywają "Radziejową" a wszyscy schodzą do Krościenka (trzech czubków 4,5 godzinne zejście, robi biegiem w 2 h,15 min). Popołudnie w Ośrodku Trzech Koron to niezliczona liczba zabaw i imprez. Turniej piłki nożnej, damsko-męska sztafeta reprezentacji 13 grup (4x300m). Ten najbardziej emocjonujący punkt programu wygrała reprezentacja grupy numer 1 (Alesandro, Vika, Magda i Jasiek), ku zaskoczeniu pewnej siebie ekipy z AZS AE. Potem przeciąganie liny, ognisko z kiełbasą, prezentacje grup "na scenie" (Grupa nr 1 protestując przeciw cenzurze pokazała piersi i gole tyłki). Rokoteka i śpiewy przy gitarze trwające do piątej rano, były ostatnimi punktami finału, który przekroczył oczekiwania wielu uczestników. To był rajd...

Rajdowe Manko

 


aktualizacja: 27.03.2006
Koło PTTK nr 7 przy Akademii Ekonomicznej w Krakowie,
Oddział Akademicki w Krakowie