|
||||||
26 lutego o godzinie 6.15 umówieni byliśmy na jednym
z peronów krakowskiego dworca. Minuty mijały, a my nadal nie byliśmy w
komplecie. W pewnym momencie otrzymaliśmy sms-a od jednej z uczestniczek
wyjazdu. "Autobus mi uciekł. Już biegnę". Po chwili pociąg podjechał
na peron. Do odjazdu jeszcze dwie minuty. No cóż decyzja była szybka.
Wsiadamy. Problem polegał nie tylko na tym, że nie chcieliśmy zostawić
koleżanki, ale też, że mieliśmy bilet grupowy, a jedna uczestniczka wyjazdu
nadal biegła. Ale jak się okazało są na tym świecie jeszcze mili ludzie.
Na prośbę jednej z dziewcząt konduktor wstrzymał odjazd pociągu na jakieś
pięć minut i ...jak byliśmy w komplecie, to dopiero dał sygnał do odjazdu. Po wykładzie przeszliśmy do praktyki. Pokazano nam sprzęt, jakim posługują się goprowcy poszukujący ludzi pod lawinami. Czyli tzw. detektory. Każdy z nas mógł spróbować jak się używa tych urządzeń i odszukać pod warstwą śniegu odbiorniki. W czasie tej "zabawy" zaczął zapadać zmrok i właściwe już po ciemku wyruszyliśmy do miejsca noclegu czyli sympatycznego schroniska na Maciejowej. Wspólna kolacja, później śpiewy, gorąca herbata i nie tylko herbata... ;) Jak zawsze moglibyśmy tak przesiedzieć i prześpiewać całą noc. Ale ponieważ nie byliśmy sami w schronisku, zawsze życzliwi, postanowiliśmy
dać szansę innym aby zmrużyli choć przez chwilę oko. Aż w końcu dotarliśmy do celu. Po chwili odpoczynku trzeba było wracać. Podzieliliśmy się na grupki, jako że kilku osobom zależało na tym, by wcześniej wrócić do Krakowa. Część z nas poszła wolniejszym tempem. Nie brakło udanych pomysłów skracania sobie drogi. A jak wiadomo, każdy skrót powoduje wiele urozmaiceń. I tak na przykład zamiast iść ubitym szlakiem, skróciliśmy naszą drogę odległościowo, choć niekoniecznie czasowo i kosztowało nas to "odrobinę" więcej wysiłku. Brnęliśmy bowiem w śniegu po kolona, co chwilę się zapadając. Niemniej jednak było to bardzo wesołe i pouczające doświadczenie. Gdy zeszliśmy do Rabki okazało się, że mamy jeszcze chwilkę do wcześniejszego pociągu. Wszyscy razem wróciliśmy do Krakowa zadowoleni z siebie ze wspomnieniami wielkiej przygody. |
||||||
|