PTTK AE / relacje 2004 - 2005 / Gorce, Maciejowa, 26 lutego 2005

26 lutego o godzinie 6.15 umówieni byliśmy na jednym z peronów krakowskiego dworca. Minuty mijały, a my nadal nie byliśmy w komplecie. W pewnym momencie otrzymaliśmy sms-a od jednej z uczestniczek wyjazdu. "Autobus mi uciekł. Już biegnę". Po chwili pociąg podjechał na peron. Do odjazdu jeszcze dwie minuty. No cóż decyzja była szybka. Wsiadamy. Problem polegał nie tylko na tym, że nie chcieliśmy zostawić koleżanki, ale też, że mieliśmy bilet grupowy, a jedna uczestniczka wyjazdu nadal biegła. Ale jak się okazało są na tym świecie jeszcze mili ludzie. Na prośbę jednej z dziewcząt konduktor wstrzymał odjazd pociągu na jakieś pięć minut i ...jak byliśmy w komplecie, to dopiero dał sygnał do odjazdu.
Podróż minęła w sympatycznej atmosferze. Dojechaliśmy do Rabki. Po krótkich zakupach powędrowaliśmy do ośrodka GOPR -u. Tam czekali na nas ratownicy. Mieli nauczyć nas zasad pierwszej pomocy. Przez kilka godzin słuchaliśmy opowieści o tym co złego może przytrafić się w górach, o rodzajach pokrywy śnieżnej i lawinach oraz jak udzielić pomocy w przypadku odmrożeń i wychłodzeń organizmu

Po wykładzie przeszliśmy do praktyki. Pokazano nam sprzęt, jakim posługują się goprowcy poszukujący ludzi pod lawinami. Czyli tzw. detektory. Każdy z nas mógł spróbować jak się używa tych urządzeń i odszukać pod warstwą śniegu odbiorniki.

W czasie tej "zabawy" zaczął zapadać zmrok i właściwe już po ciemku wyruszyliśmy do miejsca noclegu czyli sympatycznego schroniska na Maciejowej. Wspólna kolacja, później śpiewy, gorąca herbata i nie tylko herbata... ;) Jak zawsze moglibyśmy tak przesiedzieć i prześpiewać całą noc.

Ale ponieważ nie byliśmy sami w schronisku, zawsze życzliwi, postanowiliśmy dać szansę innym aby zmrużyli choć przez chwilę oko.
Rano pobudka... Czas wyruszyć w drogę. Jedząc śniadanie postanowiliśmy, że udamy się do schroniska na Starych Wierchach.

Aż w końcu dotarliśmy do celu. Po chwili odpoczynku trzeba było wracać. Podzieliliśmy się na grupki, jako że kilku osobom zależało na tym, by wcześniej wrócić do Krakowa. Część z nas poszła wolniejszym tempem. Nie brakło udanych pomysłów skracania sobie drogi. A jak wiadomo, każdy skrót powoduje wiele urozmaiceń. I tak na przykład zamiast iść ubitym szlakiem, skróciliśmy naszą drogę odległościowo, choć niekoniecznie czasowo i kosztowało nas to "odrobinę" więcej wysiłku. Brnęliśmy bowiem w śniegu po kolona, co chwilę się zapadając. Niemniej jednak było to bardzo wesołe i pouczające doświadczenie. Gdy zeszliśmy do Rabki okazało się, że mamy jeszcze chwilkę do wcześniejszego pociągu.

Wszyscy razem wróciliśmy do Krakowa zadowoleni z siebie ze wspomnieniami wielkiej przygody.


aktualizacja: 26.03.2006
Koło PTTK nr 7 przy Akademii Ekonomicznej w Krakowie,
Oddział Akademicki w Krakowie