PTTK AE / relacje 2004 - 2005 / Rysy

Ostatnie spojrzenie za siebie, na bajeczne, pokryte śniegiem szczyty wokół Morskiego Oka. - Wkrótce tu wrócimy - przechodzi przez głowę, kiedy schodzimy, czasami biegnąc, drogą w dół, na ostatni autobus do Krakowa.

Decyzja o powrocie z Moka była jak wiele innych jej podobnych - chce się do góry, wiedząc jednocześnie, ze to nie najlepszy pomysł. Krotki rekonesans nad Czarny Staw potwierdził nasze przypuszczenia, ze na Rysy szybko i bezpiecznie wejść się nie będzie dało. Śnieg zupełnie nie stawiał oporu Kiedy dochodziliśmy do Moka, wyglądało na to, ze burza przeszła bokiem, wiec liczyliśmy, ze uda się wejść na jakąś przełęcz… do momentu kiedy zobaczyliśmy depozyty śniegu nagromadzonego w żlebach. Szczególnie poletko śniegowe pod Wielkim Mieguszowieckim i żleb pod Mnichem wyglądały nienajfajniej. Było ciepło, śnieg było mokry, lepki i bardzo nieprzyjemny do przecierania.


Lawiny, które zeszły na Wodogrzmoty Mickiewicza oraz drogę do Moka musiały być ogromne. Pierwszy raz widziałem takie zniszczenia wyrządzone przez śnieg.
Krokusy, które widzieliśmy wchodząc na szlak, mówiły jedno: WIOSNA, podczas gdy, ośnieżone szczyty w oddali przypominały nam po co tachaliśmy ze soba czekany i raki.
Gory witaly nas sloneczna pogoda i pięknym, czystym niebem. Bardzo cieszyliśmy się, ze wreszcie znowu jesteśmy w Tatrach.
Obudzilem sie o 3.15 żeby być na czas na dworcu autobusowym, gdzie miałem spotkać się z Basia i pierwszym autobusem jadąc do Zakopanego.
Po kilku tygodniach nicnierobienia postanowiliśmy pojechać wreszcie w GÓRY ?

Pozdrawiam,
pt


aktualizacja: 26.03.2006
Koło PTTK nr 7 przy Akademii Ekonomicznej w Krakowie,
Oddział Akademicki w Krakowie