Miał to być pierwszy wyjazd zimowy, taki poniekąd tradycyjny
PTTKowski: Gorce, Hawiarska, bieganie boso po śniegu... tak miało być,
zabrakło śniegu...
Fotki - przypomnienie:
Było nas ze 35 osób, z pewnością nie pamiętam wszystkich [nie mam pamięci
do imion] ale pierwsze zdjęcia są Marty i Basi [były razem z Marco, Grześkiem
i jeszcze jednym chłopakiem], na fotkach sielanka: ludziska wygrzewaają
się w ostatnich ciepłych promieniach słońca leżąc na wysychającej trawie,
wcześniej kilka budynków z jakiegoś gospodarstwa, potem sypiące się szałasy
[w jednym z nich odbędzie się później Sylwester].
Potem trafiliśmy na miejsce rozbicia sie jakiegoś amerykańskiego samolotu,
California.
Następnie fotki z wieczornego pieczenia kiełbasek przy ognisku [to był
drugi dzień bo Basia o reszta dotarli dzień później], jeszce fotki z jakąś
kapliczką, Gorcami w chmurach i dalej ludzie w trawie...
Zmiana folderu, teraz fotki od Grzesia - czyli dzień pierwszy, właściwie
wieczór:
Jaś stoi z jakąś książeczką w ręce [pewnie śpiewnik] - wygląda troche
jak ksiądz przy pracy, Mariusz [chatkowy] wcina kanapkia ludziska siedzą
przy stołach, jedzą piją i śpiewają [ponoć każdy może - choć chyba nie
wszyscy powinni ;)].
Zabawa "w łapki" chyba wszyscy [gracze] załapali o co chodzi,
natomiast chatkowy z kolegą wpatrują się z wyrozumiałością w towarzystwo
trzaskające zawzięcie dłońmi w stół w bliżej nie określonysposób...
Potem znów zdjęcia z drugiego dnia - zwiedzanie chatek, California, ludziska
w trawie; pamiętam, że się potem rozdzieliliśmy, zejście do wsi - zakupy
na wspomniane wcześniej ognisko.
Potem spora przerwa - coś jak "urwany film" - bo kolejne zdjęcia
są już z następnego dnia, z poranka kiedywzięliśmy odwet na Eli i Margo
za ich wieczorny spektakl - czasami warto mieć zapasowe, suche spodnie
;)
I znów zdjęcia ludzi w trawie, widoki na górki, Gorce, Pieniny, nawet
Tatry, żółte liście dookoła, jesień idzie...
Poszliśmy na Lubań - niezłe podejście, przy okazji mały wyścig, taka mała,
sympatyczna rywalizacja, nauczyłem się patrzeć na góry jako miejsce rywalizacji
przez lekturę książek Kukuczki, rywalizacja ze znajomymi i nie znanymi,
rywalizacja z własnymi słabościami - przecież najłatwiej jest się poddać
- tylko po co?
Koniec zdjęć, piwo też się skończyło.
pozdrawiam
/Maciek
|