A więc wsio się zaczęło w knajpie we czwartek po spotkaniu
pttkowskim. Stwierdziliśmy z Jasiem, że trza cosik pożytecznego zrobić
z tym długim, nadchodzącym weekendem. I padło oczywiście na góry (jakże
by inaczej). A więc w piątek tj. 7.11 pojechaliśmy po południu do Lubnia
(moja chata w połowie drogi do Zakopanego). Tam urządziliśmy sobie ognisko
w kominku z kiełbaską, ciepłym piwkiem i winkiem (wsio było kulturalnie
oczywiście - z umiarem). Koło północy poszliśmy spać. W sobotę z rana
wyruszyliśmy w długą podróż. Przeszliśmy ok. 20 - 25 km z Lubnia przez
Kiczorę, Wieszkówkę, Łysinę do schroniska na Kudłaczach. Fajne schronisko
lecz pozbawione dobrego piwa. Po posileniu się poszliśmy dalej w stronę
Myślenic. Przez Działek i Chełm dotarliśmy wreszcie do Myślenic skąd wróciliśmy
znowu do Lubnia. Po drodze zobaczyliśmy wiele ciekawych rzeczy jak kapliczki
(gdyż jest to jeden ze szlaków papieskich) piękną jesień, niewielu ludzi
i piękne widoki. Zmęczeni bardzo szybko zasnęliśmy. Kolejnego dnia wstaliśmy
bardzo wcześnie i podwiezieni przez ojca do Koniny rozpoczęliśmy naszą
przygodę w Gorcach. Na początek podejście czarnym szlakiem na Kudłoń.
Było zimno, ziemia zmarznięta więc postanowiliśmy nadać z Jasiem odpowiednie
tempo. Dlatego też bardzo szybko się rozgrzaliśmy, trasę znakowaną na
2,5h zrobiliśmy w 1h 45min. Ale gdy już się znaleźliśmy na szczycie zobaczyliśmy
przepiękne widoki i zastała nas piękna pogoda. Tylko wyższe szczyty było
widać, reszta była w chmurach. Z Kudonia poszliśmy na kompas do doliny
Kamienicy skąd mięliśmy podejść na Gorca. Jednak na szczyt nie dotarliśmy
bo zaczęło się już ściemniać. Zawędrowaliśmy więc na pole namiotowe pod
Gorcem, gdzie w przepięknej chatce zainstalowaliśmy się. Potem było rozpalanie
ogniska. Trwało to długo bo nie było suchego drewna. Gdy już się rozpaliło
na dobre mogliśmy przystąpić do zaspokojenia naszych pragnień (znaczy
cosik zjeść i wypić ciepłego). Trwało to do godziny 18.30 po czym z braku
prądu (i alkoholu) poszliśmy spać. Nad ranem obudziliśmy się wreszcie
i zeszliśmy do Ochotnicy Dolnej. Tam też spotkaliśmy grupkę z naszą koleżanką
Margo i poszliśmy razrm szlakiem niebieskim na Lubań. Z Lubania zeszliśmy
wieczorkiem do Kluszkowców, skąd stopem ja zajechałem do Nowego Targu
a Jaś do Zakopanego i szczęśliwi zameldowaliśmy się w naszych domkach.
text: Zizi, foto: Zizi
i Jaś
|