PTTK AE / relacje 2003 - 2004 /Beskid Sądecki i Niski, 20 - 22 kwietnia 2004 

20. 04 o godz. 3. 35 miałem pociąg do Muszyny. O godz. 10 byłem na miejscu. Zacząłem od znalezienia Szkoły w której będziemy nocować. Przy okazji poznałem dyrektora, który nam załatwił nocleg w tej szkole. Był bardzo miły i sympatyczny. Po prostu równiacha. Potem ruszyłem na szlak. Celem moim była Muszynka. Idąc żółtym szlakiem podziwiałem superowe widoczki Beskidu Niskiego. Doszedłem do granicy szlakiem żółtym konnym i idąc czerwonym szlakiem słowackim i starym odkrytym przez mnie szlakiem żółtym, ktory obecnie odszedł troszke wcześniej doszełem do Wojkowej, straszna dziura. Jedna cerkiew i pare chałup. Ale jak sie okazało jak na tamte warunki to był Big Town. Z Wojkowej postanowiłem pojsc żółtym szlakiem granica do Muszynki lecz nie udało mi sie to poniewaz na niego nie trafiłem. Wiec postanowiłem idąc z mapą i kompasem obejść górki które ida równolegle do owego granicznego szlaku. Było super. Zabawa na całego. Szukanie mniej wiecej drogi, potoków rzeby sie zorientowac gdzie soie jest i wkońcu gdzie sie wyjdzie ze szlaku. Zdobyłem Pustą 822m Bereścioe 869m i Wysokie Bereście 894m. To wsio bez szlaku więc trasa nie była łatwa. Po jakimś czasie usłyszałem jakieś odłosy samochodów więc rychło zeszłem do drogi. Tam spotkałem parke, która ładowała dzielnie do Cinquecento kamienie na murek. Powiedzieli mi, że niedaleko stąd jest pole biwakowe, gdzie można się przespać, ognisko zapalić itp. Szczęśliwy udałem sie w tym kierunku. I rzeczywiście po niedługim czasie dotarłem do tegoż miejsca. Rozłożyłem się z namiotem i przystąpiłem do konsumpcji kolacji. Koło 21 położyłem się spać z braku lepszych zajęć. O godz. 24.30 podjechała straż graniczna, sprawdziła me dokumenty, pogadaliśmy troche o moich planach na następny dzień i odjechali sobie. Następnego dnia ruszyłem w strone Tylicza poszukac miejsca naszego drugiego noclegu. Szkoła, którą teraz rozbudowywują wygladała imponująco jak na taką miejscowość. Potem droga asfaltową ruszyłem w stronę Mochnaczki Niżnej. Trasę przebyłem pieszo oraz na przyczepie ciagnika marki Ursus. Z Mochnaczki ruszyłem szlakiem Architektuty Drewnianej, choć nie wiem skąd ta nazwa. Droga była fajna. Cały czas wsród lasu, z daleka od "cywilizacji". Gdy wyszedłem z lasu oczom moim ukazał sie piekny i wielki szczyt Lackowej 997m. Ja jednak zeszłem do wsi Izby, gdzie sie troszkę posiliłem w "sklepie dobrze zaopatrzonym" i ruszyłem w strone Bielicznej. Gdy dotarłem do tej WIOCHY okazało sie, że składa się ona z Cerkwi i szałasu dla turystow. Nic innego tam nie było. Dalej drogą bitą dotarłem do granicznego szlaku zielono-czerwonego i nim bardzo ostrym ale krótkim podejściem wyszedłem pod szczyt Ostrego Wierchu. Z niego zielonym szlakiem zeszłem do Wysowej i z tamtąd kilkoma środkami lokomocji dotarłem do Krakowa. Bylo superowo i dziko. Pozdawiam i zapraszam w Beskid Niski.

Zizi


aktualizacja: 26.03.2006
Koło PTTK nr 7 przy Akademii Ekonomicznej w Krakowie,
Oddział Akademicki w Krakowie