PTTK AE / relacje 2003 - 2004 / XL Rajd PTTK AE Kraków / trasa 13

Z pamiętnika debiutanta.

Wtorek, 19.00. Spotkanie organizacyjne. Pierwsze wrażenie - ludzie są super... Parę osób już nawet w górach kiedyś było ;) trochę ich nastraszyłem, mam nadzieje, że nie za bardzo...

Piątek, 23.00. Ustronie, przepak na korytarzu, reklamówka gratów zostaje, 24.00 - Zizi otwiera flaszkę...

Sobota. 5.20 "Z różowym świtem, pierwszy w światło stawiam krok." 5.30. Zbiórka. Wszyscy są punktualnie. Kurcze. Po co ogłaszałem zbiórkę tak wcześnie. Ale nic to... Patrzę, co ludzie mają "na nogach." ;) Łeb mnie boli. Jedziemy. Zaczynam standardowo - od robienia z siebie głupka ;) tak już będzie do końca. Ewelina i Wiki wysiadają. Wracamy po plecak. Mochnaczka. Niżna. Oldboje jadą dalej. Na miejsca, gotowi... START. Po 5 minutach gubię szlak ;)... mapa... znowu mamy szlak. Łeb mnie boli. Huzary. Parkowa - atmosfera iście piknikowa - jak ja to kocham. Krynica. Popas. Krzyżowa. Spacerek pod Jaworzynę. Jestem. Orły tez już są :P Sesja fotograficzna z Lackową w tle - będziemy tam za dwa dni...sesesese... Schodzimy do Muszyny. "a ja sobie idę i wybijam takt, i czuję się wolny, wolny jak ptak, i wiem, że mi więcej do szczęścia nie trzeba..." Ale mi się grupa trafiła - bajka:) Ciągle schodzimy. No i jesteśmy. Oldboje tez już są. Ognisko? - "jest już za późno..." Jak nieżywi ;)

Niedziela. 7.00. "Opadły mgły i miasto ze snu się budzi." Łeb mnie boli. Już nie. Żółtym do góry. Dzisiaj spacer. Ania i Grzegorz wracają - szkoda - dużo stracą. Idziemy. Idziemy. Idziemy. Boże - jak ja się cieszę ze idziemy - wszyscy, równiusieńko, nikt nie marudzi :))))) Rezerwat Hajnik. Wojkowa... w dolinie, a my leżymy na łące. Słońce. Chmurki. Cosik mruczy. Jesteśmy na dole. Przeszło bokiem i znowu mamy słonce. Do Muszynki jeszcze ze 2 godziny, a Tylicz już jest z nami;) Jak ja lubię swoja grupę. Okopy konfederackie. Oddaje się mojej ulubionej rozrywce - plątanie sznurowadeł, innym, nie sobie, oczywiście. I dalej. Muszynka. "Polami, polami, po miedzach, po miedzach..." I drogą - kawałek najcięższy dla wszystkich (z wyjątkiem Beaty i Sylwii :P) My w Tyliczu, a Tylicz ciągle z nami. Grzejemy... wodę na jedzenie i herbatę. "Ognisko." "Gdybym miał gitarę..." zabrałem gitarę oldbojom... śpiewamy - wreszcie :)))) "zmrok zmęczenia kołdrą otula mnie, z kalejdoskopu przeszłych dni na nowo życia czytam sens, z lekkością ptaka pod snów tęczy szczyt, by jutro na jawie spełnić największy z nich..."

Poniedziałek, 8.00. "we mgle turkoce pierwsza bryka, słońce wyrusza na włóczęgę" Bocian. Na azymut - hmmm... udało się :) Jest i zielony. Teraz będzie już jak po sznurku... Dzielec - nawet nie wiem, kiedy... tempo mamy niesamowite - wszyscy śpieszą się pod Lackową :P widać pagórek :) popasik. wpycham całą tabliczkę. parę łyków wody. jest podejście. do plecaka idzie wszystko, co "dynda." szturm. ścigam się... z samym sobą. nie umiem inaczej. na 3/4 płuc brakuje. dalej i dalej. 16 min 22 sec - bez rewelacji, następnym razem będzie lepiej. "nie taka Lackowa straszna, jak przewodnik mówił" ;) mruczy. mruczy coraz bliżej. to już nie jest mruczenie. gonię grupę na dół. nici z obiecanego popasu na szczycie. dopadło nas w połowie zejścia... jasno. raz, dwa, trzy, cztery, jeb... jasno. raz, dwa, jeb...jasno, jeb... k... "siadać na plecakach" :) najodważniejsze wchodzą na Ostry Wierch :P reszta czeka, aż przejdzie. Przeszło. idziemy dalej, już nie w komplecie... chyba mają mnie dość. "takie życie", jak mawiali starożytni Rosjanie. Pogranicznicy na Cigelce. "Już wędrówki naszej wspólnej nadchodzi kres..." Wysowa, jeszcze 2 km. do Zacisza. Jesteśmy. Papu i prysznic. "a my damy w banię, a my damy w szyję..." Finał. sztafeta, lina, łyżka, skandal, naprawdę miałem fajną grupę!!! poznańskie słowiki :) zabawa - "to moja droga, z piekła do piekła..." "nie ogryźli kości, nie dopili wina, resztek jedzenia szuka pies pod stołem..."

Wtorek, 9.00. "głowa ciężka, leciutkie kieszenie, i w łazience unika się lustra, bo najtrudniej z obitym sumieniem razem z sobą doczekać do jutra" 12.00. Powrót. "gór mi mało i trzeba mi więcej, skazanemu na gór dożywocie..."

Baca dziękuje bardzo swoim łowieckom za wspaniałą zabawę. Zapraszam w przyszłym roku - jeżeli tylko dane mi będzie prowadzić, to obiecuję, że poczytam coś o tych wszystkich roślinkach, cerkwiach, czy cmentarzach. Tym razem jednak trasa na prawdę będzie trudna i ciężka ;)

PS. serdecznie zapraszam do nadsyłania swoich komentarzy.


aktualizacja: 26.03.2006
Koło PTTK nr 7 przy Akademii Ekonomicznej w Krakowie,
Oddział Akademicki w Krakowie